W tłusty czwartek statystyczny Polak zjada 2,5 pączka. Idealny pączek przygotowany jest tylko z naturalnych składników, jest puszysty, złocisty, niezbyt wysoki, z charakterystycznym jaśniejszym pierścieniem. Ten prawdziwy robiony jest przez doświadczonych cukierników, którzy kontrolują wszystkie etapy powstawania tego pysznego deseru. A należy wiedzieć, że od wsypania mąki do polukrowania gotowego już pączka musi minąć ładnych kilka godzin! Bo paczki potrzebują nie tylko najlepszych, naturalnych składników, ale i czasu.
Prawdziwe pączki można kupić w supermarketach Tarnowskiej Spółdzielni Spożywców. Przygotowywane przez małe, lokalne cukiernie, według tradycyjnej receptury. Bez chemicznych dodatków i polepszaczy.
– Mąka, jaja, mleko, dobry tłuszcz, drożdże, cukier i marmolada z różą. To składniki, z których powstają idealne pączki. Do tego potrzebny jest też czas. Nie da się zrobić prawdziwych, dobrych pączków szybko – tłumaczy Tomasz Witek, właściciel Piekarni Cukierni „Klich”.
Jak wygląda produkcja pączków? Ciasto po wyrobieniu musi podwoić swoją objętość. Gdy ciasto porządnie wyrośnie, formuje się z niego pączki. Później trzeba czekać, aż ciasto podrośnie.
– W żargonie cukierniczym mówimy, że pączki „garują”. Trwa to ponad godzinę. I teraz zaczyna się bardzo ważny etap, często pomijany przez cukierników. To tzw. „oskórzenie”. Chodzi o to, żeby przenieść pączki z ciepłego pomieszczenia, gdzie sobie rosły, do zimniejszego i z mniejszą wilgotnością. Utworzy się na nich skórka. I dopiero takie „oskórzone” paczki można smażyć. Nie wchłoną wtedy tyle tłuszczu i będą smaczniejsze – wyjaśnia Tomasz Witek.
Usmażone pączki nadziewa się, lukruje lub pudruje. I takie świeże i pachnące trafiają do sklepów Tarnowskiej Spółdzielni Spożywców.
– Zależy nam przede wszystkim na wysokiej jakości przy zachowaniu racjonalnej ceny – wyjaśnia Sławomir Łaciak, prezes spółdzielni. – Dlatego współpracujemy tylko ze sprawdzonymi, lokalnymi dostawcami. Mamy dzięki temu pewność, że produkt, który trafia do rąk naszych klientów jest świeży i nie musimy się go wstydzić. To bardzo ważne w czasach, kiedy w handlu spożywczym często trafiają się produkty robione najniższym kosztem, z wykorzystaniem substytutów naturalnych składników. Nie są ani zdrowe, ani smaczne – tłumaczy Sławomir Łaciak.
Zdrowe, lokalne produkty od lat cieszą się zainteresowaniem tarnowian. Wiadomo, że pączek tani, produkowany na masową skalę, nigdy nie dorówna smakowi pączka przygotowanego w sposób tradycyjny.
– I nasi klienci o tym doskonale wiedzą. Wolą zapłacić nieco więcej lub zjeść jednego pączka mniej, niż kupić kila tanich o wątpliwej jakości – mówi Krystyna Bania, kierowniczka Supermarketu „Bazar”.
W sklepach Tarnowskiej Spółdzielni Spożywców w Tłusty Czwartek będzie można wybierać pączki z aż sześciu lokalnych cukierni. Będą pączki z marmoladą z róży, pudrowane lub lukrowane, ale również z adwokatem, czy kremem budyniowym. Wszystkie świeże, pyszne i pachnące. Będzie w czym wybierać! A tradycja nakazuje zjeść w Tłusty Czwartek przynajmniej jednego pączka. Kto zje – będzie mu się szczęściło. Nie żałujmy więc sobie pysznych pączków. Tradycja zobowiązuje!
Czy wiesz, że…
Jeden pączek ma około 300 kalorii. Żeby spalić jednego pączka musimy np. 20 minut biegać lub 40 minut spacerować.
Podobno pączki znane już były w starożytnym Rzymie. Nie były jednak przygotowywane tam na słodko. Również w Polce pączki przygotowywano na sposób wytrawny – nadziewano je słoniną, boczkiem lub mięsem i obficie popijano wódką.
Jędrzej Kotowicz, polski historyk i pamiętnikarz żyjący w XVIII, pisał że na dworze Augusta III serwowano: Ciasta także francuskie, torty, pasztety, biszkopty i inne, pączki nawet — wydoskonaliło się to do stopnia jak najwyższego. Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko mógłby go podsinić, dziś pączek jest tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku znowu się rozciąga i pęcznieje do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska.